Po pracy
Po 15 wyszłam z pracy. Przed budynkiem czekał on. Wyglądał zupełnie inaczej niż 2 godziny temu. Miał jeansowe spodnie, białą koszulkę, sportowe buty, włosy postawione na żelu. Pachniał tak samo jak wtedy.
- Idziemy? – zapytał
- Oczywiście, zostawię tylko lapka w samochodzie.
- Masz ochotę na kawę? – spytał po chwili.
- Chętnie
Tajemnicze „N” na karteczkach (tak jak myślałam) oznaczało pierwszą literę jego imienia - Natan. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, wymieniliśmy spojrzenia. Poszedł zamówić kawę. W końcu mogłam przyjrzeć się mu uważnie. Miał +/- 185 cm wzrostu, dobrze zbudowany, około czterdziestki, brązowe włosy krótsze po bokach i z tyłu dłuższe u góry, zielone oczy od których trudno było oderwać wzrok, gęste brwi, orli nos, ponętne usta i szarmancki uśmiech. Zadbany, elegancki, sympatyczny, optymistyczny, pociągający facet.
Zaczęliśmy rozmawiać. Zapytałam go skąd wiedział, że piję Latte. Odpowiedział, że już kiedyś mnie widział w knajpce gdzie chodzimy z dziewczynami na lunch. Szkolenie wytłumaczył, tym że przyjechał do hotelu spotkać się z przyjacielem, który był właścicielem tego hotelu. Na szkolenie załapał się przypadkiem, kiedy zwiedzał hotel, wykładowca zapraszał do środka a on skorzystał. Przyjaciel spóźnił się na samolot z Londynu, więc miał wolny wieczór. Rano zjedli razem śniadanie wspominając stare dobre czasy i umówili się na wieczór.
Powiedział, że w życiu kieruje się zasadą, że trzeba robić to co się lubi, żeby być szczęśliwym. Odkrywać swoje zainteresowania i pasje, próbować różnych rzeczy. Zgodziłam się z tym stwierdzeniem. Zastanowiło mnie tylko co taki facet jak on robi na budowie, ale nie chciałam pytać, jeszcze nie teraz. Podeszła do nas kelnerka z informacją, że za 5 minut zamykają.
- Czas się zbierać – powiedział podając mi płaszcz.
Rozmawiając z nim miałam wrażenie, że znam go od dawna. Wymieniliśmy się numerami telefonów.
Odprowadził mnie do samochodu. Pocałował namiętnie, zrobiło się mi gorąco, kazał wracać bezpiecznie i wysłać smsa, kiedy będę już w domu…